czwartek, 25 lutego 2016

Rozdział V-Seksowna+wyjasnienia odnośnie odejścia z tego bloga Kropeczki!

Budzę się wtulona w nagi tors mojego chłopaka. Jego włosy są w nieładzie, co dodaje mu młodzieńczego uroku.  Wygląda słodko . Spoglądam na zegarek. 08:57. Pora się zbierać do domu. Wstaję. Okrywam swoje nagie ciało kocem i chcę wyjść, ale coś, właściwie ktoś mi to uniemożliwia.
-Gdzie odziesz? -mruczy mój chłopak
-Zbieram się do domu-oznajmiam
-Dopiero dziewiąta.-ziewa
-Tata będzie się martwić . Muszę zmykać

-A no tak.. Córeczka tatusia-mówi zirytowany
-León... -wzdycham
-Mówię prawdę
-Zobaczymy się Potem? -zmieniam temat
-Nie wiem. Może do ciebie przyjdę, ale wątpię.
-Zachowujesz się gorzej niż ja podczas miesiączki -syczę ubierajac sie
-Idź do tatusia-mówi zły i przewraca się na drugi bok.
-Nie mam do ciebie siły . Czesc
-mówię i wychodze wściekła.



******************************

-Hej Lu-przytulam przyjaciółkę
-Hej Violu. Wejdź -uśmiecha się
-Przeszkadzam? -pytam
-Ty mi nigdy nie przeszkadzasz-chichoczę-  napijesz się czegoś?
-Nie, dzięki.
-Siadaj. Co cię do mnie sprowadza?
-Nie miałam co z sobą zrobić.
-wzdycham
-Coś się stało? -pyta
-Nigdy nie zrozumiem facetów
-Pokłóciłaś się z Leónem ,prawda?
-To on zaczął -mówię zdenerwowana
-O co poszlo?
-Że o 9 chciałam wracać do SWOJEGO domu-sycze
-Ojej-jej czekoladowe oczy powiększają się ze zdziwienia
-Ostatnio dziwnie się zachowuję. Jego oczy się zmieniły.. Nie wiem co mam o tym myśleć
-Może coś z firmą? -dopytuje
-Z tego co wiem firma funkcjonuje prawidłowo
-Może ma gorszy okres w życiu
-Być może -wzdycham.
-Jak coś jestem pod telefonem. Może chciałabyś wyjść na jakaś imprezkę? Schlać się jak kiedyś i dobrze się bawić? -proponuje radośnie
-Czemu nie-uśmiecham się -wpadniesz po mnie o 20?
-Oczywiście -chichoczemy


*************************************

-Coś mocniejszego niż wcześniej -mówię
-W cenie?
-Do pięciu tysięcy.-odpowiadam
-Ile tego chcesz?
-Siedem paczek. Większych -mówię z dłońmi ukrytymi w kieszeni spodni
-León ,nie dam ci tyle....
-Nie pieprz tylko dawaj, Kendall.-syczę
-Jak trafisz do szpitala to nie moja wina
-Jestem dużym chłopcem, poradzę sobie-kpię -dajesz czy mam szukac innego dillera? -warczę
-Masz-chowa mi towar do kieszeni.
-Mała rada. Przystopuj z tym, bo robisz się agresywny. Siedemnaście tysięcy -wyciągam plik pieniędzy i liczę odpowiednią kwotę. On kiwa głowa i odchodzi bez słowa. 
Przystopować, bo robię się agresywny? Śmieszne... Muszę sobie tylko chwilowo pomóc . Szpital... Też sobie wymyślił..
Nie biorę więcej niż potrzebuję. Taki zapas starczy mi na trzy tygodnie. I to jeszcze za taką cenę! Kendall jest dobrym kolegą . Od razu kieruję się do publicznej toalety. Jakiejś babce dałem odpowiednia kwotę. Na kartkę papieru dałem całą saszetkę i zacząłem wdychać.......

*************************************
Wybrałam się do centrum handlowego w celu zakupienia sukienki na dzisiejszą zabawę.
Na wystawie od razu zobaczyłam piękną sukienkę. Miętowa, długość bodajże do kolan, ze złotym paskiem,jest bez ramiączek. Śliczna.  Od razu wchodzę do sklepu po ową rzecz. Odnajduję swój rozmiar i kieruję się do przymierzalni. Idealnie. Cud. Cena mi odpowiada, nie mam żadnych zastrzeżeń by ją kupić. Kieruję się do kasy. Kiedy ekspedientka podaje mi zapakowaną rzecz, płacę kartą
Rzucam krótko "do widzenia" i wychodzę . Skoro już tutaj jestem, to może kupię parę innych rzeczy.

*************************************

 

Biorę do ręki nasze wspólne zdjęcie. Wtedy nasze oczy mówiły wszystko, a teraz? Sam nie wiem. Ta dziewczyna zaczyna mnie wkurzać . Jest już dorosła, a w dalszym ciągu jest cholerną córeczką tatusia... To ja powinienem być najważniejszy,a nie jakiś staruch, który jedną nogą jest już w grobie! Najchętniej bym jej przylał,ale zaraz zrobi wielkiego focha. Moje rozmyślanie przerywa owa dziewczyna.
-Już jestem! -krzyczy i zdejmuje buty
-Na zakupach się było.. -mrucze,kiedy widzę kilka toreb przy jej boku.
-A i owszem-patrzę w jej oczy. Iskierki szczęścia wędrują po jej słodkich czekoladkach. 
-Braki w szafie? -kpie
-Braki na impreze-robi słodką minkę  i idzie do mojego pokoju.
-Czekaj, czekaj, czekaj.. Na jaką imprezę? -pytam zdezorientowany
-Idziemy się rozerwać z Ludmiłą -odpowiada
-Dlaczego ja nic o tym nie wiem?! -wsciekam się
-I tak byś nie poszedł . Nie lubisz imprez-mówi spokojnie
-A może mam ochotę iść? -pytam sarkastycznie
-W takim razie bądź gotowy na dwudziestą . Napisze do Lu żeby wziela Fede-mówi radośnie i odchodzi. 

**************************
  Punkt dwudziesta rozbrzmiewa dzwonek do drzwi.
-Idziemy? -pyta czekoladowooka
-Idź. Ja źle się czuję. -wyznaję
-Co się stało kochanie?
-Nic szczególnego. Kręci mi się w głowie, ale ty idź. Dam radę -mówi
-Niedługo wróce-caluje chłopaka

*************************************

Jest już po drugiej. Ludmiła gdzieś zniknęła. Jestem już nieźle pijana..  Patrzę po sali. Ught.. Nikogo tu nie znam!  Spoglądam na mój telefon :
Od: Louis
Treść : Kiedy wreszcie się spotkamy? Ostatnio widzieliśmy się tydzień temu..
Do: Louis
Treść : Zaraz będę.

Louis to mój były z czasów liceum i studiów. Był moim księciem. Lecz pojawił się León.. Z L kontaktuje się od paru tygodni. Między mną a Leónem nie jest najlepiej.. To pcha mnie w ramiona Louisa.. Chyba spowrotem się zakochuję..
Zamawiam taksówkę. Już po dwudziestu minutach jestem pod jego domem.
-Co cię wzięło na odwiedziny po trzeciej w nocy? - pyta
-Mogę wejść? -pytam
-Jasne. Napijesz się czegoś? -pyta, kiedy znajdujemy się w salonie.
-Wina.

  Siedzimy tak pol godziny. Rozmawia nam się wspaniale.
-A León? Co u niego?
-Chyba dobrze.
-Chyba?
-Między nami nie jest najlepiej.
-Co jest? -pyta zmartwiony
-Zmienił się. Krótko byłam szczęśliwa. Tylko z tobą zaznałam prawdziwego szczęścia. -mówię i od tak zaczynam go namiętnie całować. On nie protestuje. Kładę się na sofie, a on na mnie. Jego pocałunki schodzą na moją szyję. Wplatam dłonie w jego miękkie włosy. Ściągam jego podkoszulek, a on moją sukienkę. Rozpina mój koronkowy stanik i przegryza twarde już sutki.
-Ahhh-  jęczę. Dawno nie było mi tak przyjemnie. Ściągam jego dresy i bokserki. Teraz to ja jestem na górze. Biorę do ust jego dużego członka. Słyszę jak wydaje dźwięki rozkoszy. Po chwili biała maź rozlewa się w mojej jamie ustnej. Hmm. Pycha! Teraz to ja jestem na dole. Louis pocałunkami schodzi coraz niżej aż to mojej cytrynki. Robi mi to tak genialnie! Kiedy tryskam soczkami idzie do szafki i wyjmuje z niej paczkę z prezerwatywami. Wyjmuję jedną i nakłada na penisa. Całuje mnie szybko i mocno wchodzi.
-Aaaaa-krzycze z rozkoszy. Porusza się we mnie bardzo szybko. Resztę nocy spędzamy na bardzo brutalnym stosunku..


*Następnego dnia*
Budzę się z ogromnym bólem głowy. Nienawidzę kaca. Ught. Gdzie ja jestem? Dlaczego boli mnie... No wiecie.? Otwieram zaspane oczy. Obok mnie leży nagi Louis. Ja.. Też.. Jestem naga. Co. Tu. Się. Działo?! Urywki z namietnej nocy zaczynają migać mi przed oczami. Boze.. Było mi tak dobrze. Co nie zmienia faktu, że zdradziłam Leóna! On mi tego nie wynaczy. Ale połowicznie sam sobie zasłużył  . Mógł o mnie bardziej dbać..
-Oo. Wstałaś - Louis, przymknij się!
-My wczoraj.. Na prawde ?- pytam z lekkim przerażeniem.
-Tak. Najlepsza noc w moim życiu -uśmiecha się.
-Najlepsza- przedrzezniam go.
-A twoja nie? - pyta zaskoczony
-Bardzo mi się podobało. I to jest najgorsze! - krzyczę
-Czemu?
-Mam chłopaka.

-Z ktorym nie jesteś szczęśliwa. -przypomina
-To nie ma nic do rzecz-sycze
-Szaleję za tobą, za twoim ciałem - kładzie się na mnie i całuje po szyi. - mógłbym ci dogadzać codziennie- pocałunkami schodzi na moje piersi.
-Byłeś brutalny - stwierdzam. Boże, przestań, bo zaraz dojdę!
-Chciałaś - mówi. Bez zbednego gadania wchodzi we mnie
-Llouisss-sapie podniecona. -mooocniej.. Szybciej.. Occhhh-jecze. Dochodzimy w tym samym czasie.
-Och-rzuca szczęśliwy - zapewnie Ci szczęście. Będę cię wielbić.. Będę kochał..  Zostańmy kochankami - mówi
-Zgoda-mowie i całuję go
***************

Otwieram oczy. Boze! Mój kuzyn porusza się we mnie. Ale boli!
-Księżniczka się obudziła - przyspiesza ruchy.
-Harry.. Pprzesstann. - łzy ciekną mi po policzku
-Zabawiamy się dopiero od dziewięciu godzin. Nie umiesz ssać - policzkuje mnie.
-To boli! - krzyczę.
- Gówno mnie to obchodzi!
***/***/***/***




Mój kochanek porusza językiem po mojej przyjaciółce. Achh. Sama rozkosz. Przerywa nam dzwonek do drzwi.
-Chrzanić to-syczy i wchodzi we mnie od tyłu.
-Ahhh - jęczę z rozkoszy. Mija parę minut, a Louis spuszcza się we mnie.
-Cholera! Idę !- krzyczy kiedy dzwonek nie przestaje dzwonić.
-Idź do łazienki, zaraz dokończymy - puszcza mi oczko. Posłusznie wykonuję jego polecenie.
-Stary! Co tak długo? - słyszę męski głos.
-Spałem na górze. Nie slyszalem.
-Jakaś laska cię wykończyła - Diego? Co on tu do cholery robi?!
-Co ty.. Miałem randkę z papierkami- śmieje się.
-Szef kazał donieść ci te dokumenty. Podobno ważne.
-A. Dzięki.
-Ok. To ja spadam, cześć stary
-Narka-mowi i zamyka drzwi.  Już p sekundzie jest obok mnie.


****/****/****/***

Godzina 19:37. Dla innych normalna godzina,  dla mnie godzina wybawienia. Moje ciało jest zakrwiawione,  wszysko mnie boli. Mój kuzyn był brutalny. Wpakował mnie w samochód i wyrzucił pod domem. Czuję się upokorzona. Nic nie warta. Harry ma rację! Wybucham głośnym płaczem.

***/***/***/
Jeszcze z samego rana wysłałam sms do Leóna, że wrócę wieczorem. Usprawiedliwiam się wizytą starej znajomej w mieście. Uwierzył mi.
-Widzimy się jutro? -pyta Louis, zapinajac rozporek od spodni
-Przyjdę wieczorem. Zostanę na noc.
-Cieszę się kochanie. Cudownie mi z tobą.
-Mi z tobą też. -całuję go. - do jutra skarbie -macham mu na pożegnanie.
-Pa śliczna.





-Kochanie,  już jestem! - krzyczę
-Cześć -podchodzi do mnie i całuje - myślałem, że nie wytrzymam - mówi i łapie mój pośladek. Jeny.. Jestem wykończona!
-León..- jęczę troszkę zła.
-Spokojnie mała, zaraz się rozluźnisz.- gryzie moje ucho. Ściąga moje spodnie, majtki drze,  słyszę dźwięk rozpinanego rozporka. Bez słowa wchodzi we mnie. Nie obchodzi go,  że jestem całkiem sucha. Porusza się brutalnie, ostro, jakby nie robił tego od roku!
***/***/***/
 Budze się. Obok mnie zamiast Leóna leżała karteczka.
"Musiałem wyjechać. Wrócę za tydzień. Nie chciałem cię budzić.
León "

Wyjechał i zostawił tylko kartkę.. Super.. Od razu dzwonię do Louisa żeby natychmiast przyszedł.

***/***/***'''''''''$$$$$$$$$$$$$$$$$

Cześć misie! Tutaj Caroline! Jestem tu nowa. Wiem, dziwny rozdział, ale cóż.. Na tym blogu nie będzie już kropeczki. Jako iż się kumplujemy podała mi hasło i oto jestem! Mam nadzieję, że się polubimy! Rozdział do kitu,  wiem.. Ale w następnym będzie się działo!

Poproszę o kom

PS. : Kropeczka Wiki odeszła z tego bloga, dlatego, że postanowiła zająć się swoim dawnym Blodżem i b ktory prowadzi  z kamuflazem. Nie zawita już na tym blogu. Ja będę wiernie wam pisać, ile sił ni wystarczy xD
Ps2: Sorry za błędy!

Hejka!